- Hej Soph - promieniała. Jak można być tak pozytywnym od samego rana? Mruknęłam w odpowiedzi ciche powitanie, wyminęłam ją i doszłam do celu.
- Jakaś... nie w humorze dzisiaj jesteś - zauważyła dziewczyna, kiedy podążyła za mną. Otworzyłam granatową szafeczkę, wyjęłam książki po czym zatrzasnęłam ją. Oparłam się o ścianę i głęboko westchnęłam.
- Wczoraj przyszedł Matt - przewróciłam oczami. Rudowłosa wydawała się być całkowicie nieporuszona tym faktem. Gdy poczuła na sobie mój palący wzrok od razu odpowiedziała.
- I co w związku z tym?
- To, że będzie chodził ze mną do klasy - byłam zła.
- Przecież wiedziałaś o tym. Ja też - odparła. To prawda, Matt już przed wakacjami planował chodzić do tej szkoły razem ze mną. Wiedziałam o tym, ale zapomniałam. Zapomniałam wraz z dniem, w którym mnie zdradził. Do wczoraj.
- Poza tym, nie histeryzuj tak. Muszę już iść, za minutę dzwonek - czy ona mnie spławiała?
Postanowiłam iść przed pierwszą lekcją szybko do łazienki. Przejrzałam się w brudnym, szkolnym lustrze i stwierdziłam, że wyglądam całkiem dobrze. Gdy zorientowałam się, że jestem już spóźniona na zajęcia, wybiegłam z toalety. Na moje nieszczęście, wychodząc wpadłam na kogoś oraz tym samym upuszczając moje książki. Nie zdążyłam podnieść wzroku aby zobaczyć twarz tej osoby, aczkolwiek od razu wyczułam okropny zapach dymu papierosowego. Nie chciałam nawet myśleć kogo potrąciłam.
- Przepraszam, nie zauważyłam cię - odparłam zbierając zeszyty.
- Nie dziwię się, jak nawet na mnie nie spojrzałaś - nieznajomy prychnął. Miał trochę ochrypły, męski głos. Zaryzykowałam i podniosłam głowę w górę. Nade mną stał wysoki, przystojny chłopak z burzą loków i zielonymi oczami. Zaraz, czy to nie jeden z tej trójki, którą widziałam wczoraj?
- Jak masz na imię? - spytał. Jeśli to był on, nie chciałam zawierać z nim znajomości. Nie chciałam nawet, aby wiedział jak się nazywam. Kiedy Ginger mówi, że ktoś jest "nieprzyjemny", to znaczy, że ktoś jest naprawdę nieprzyjemny.
- Śpieszę się - powiedziałam pośpiesznie wstając z podłogi. Szybko go wyminęłam i skierowałam się w stronę klasy.
- Miło było cię poznać, Śpieszę się - usłyszałam lekki śmiech za swoimi plecami. Gwałtownie stanęłam i odwróciłam się do chłopaka. Nie wiedziałam co robię.
- To nie jest zabawne - odparłam. W mgnieniu oka brunet znalazł się obok mnie. Górował nade mną wzrostem.
- Tak. Na pewno ignorowanie mnie nie jest zabawne - chwycił mój nadgarstek. - Więc lepiej powiedz mi, jak masz na imię - syknął. Jak on śmie? Chciałam mu się wyrwać, ale był zbyt silny.
- Pierdol się! - zaczęłam się kłócić.
- Imię - nalegał. Jego tęczówki nabrały ciemniejszą barwę zieleni. Nie podobało mi się to, że chłopak cały czas wpatrywał się w moje oczy. Tak, jakby chciał zajrzeć mi do duszy.
- Sophie - warknęłam. Tym razem udało mi się wyrwać.
- Do zobaczenia Sophie - ochrypły śmiech wydobył się z jego klatki piersiowej. Chyba znalazłam sobie wroga.
***
- Nie gadaj! - Ginger otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Właśnie siedziałam w kawiarni z nią oraz Niall'em. Musiałam mu zrekompensować to, że go wystawiłam wczoraj. Opowiedziałam im moją poranną historię.
- Wiecie, ja jestem nowy w tym mieście, więc ich nie znam - blondyn podrapał się po karku w zdezorientowaniu. - Ale opowieści Ginger są naprawdę wiarygodne, i na twoim miejscu uważałbym, Sophie - uśmiechnął się blado. Gdy kilka minut temu poruszyliśmy ten temat, moja przyjaciółka opowiedziała o tych trzech chłopakach wszystko, co wiedziała. Między innymi to, że są chodzącymi kłopotami. Narkotyki, alkohol, papierosy, bójki, seks i od nowa. Jakaś część mnie była bardzo zaintrygowana opowieściami dziewczyny. Może dlatego, że nigdy nie miałam okazji poznać, albo nawet posłuchać o ludziach tego typu.
- Wiem Niall - odwzajemniłam uśmiech. - Nie mam zamiaru im wchodzić w drogę - odparłam. Cóż, to zdanie było całkowicie sprzeczne z sytuacją, która miała miejsce przed szkolną toaletą.
Kątem oka zauważyłam, że Ginger z kimś esemesowała.
- Przepraszam Was, ale muszę wracać do domu - pośpiesznie się ubrała i wzięła swoją torebkę.
- Spoko - razem z Niall'em odpowiedzieliśmy w tym samym czasie. Po chwili rudowłosej nie było w kawiarence. Martwiłam się. Nie wiem, czy tylko mam takie wrażenie, czy to prawda, ale Ginger może coś przede mną ukrywać. To okropne uczucie.
- Więc, nie jesteś stąd? - zaczęłam rozmowę z blondynem.
- Nie, nie - zaśmiał się. - Jestem Irlandczykiem, dokładniej pochodzę z Mullingar.
- No tak! Masz strasznie fajny akcent - skomplementowałam go, na co oboje się zaśmialiśmy.
- A ty? Mieszkasz w Leeds od dziecka?
- Nie, wcześniej mieszkałam w Londynie. Skończyłam tam gimnazjum - westchnęłam. Pamiętam, jak dwa lata temu przeżywałam to, że Ginger wyprowadziła się właśnie tu, do Leeds. Z rodziną Laurentis byliśmy sąsiadami od wielu, wielu lat w jednej z bogatszych dzielnic Londynu. Niestety, pewnego dnia wydarzył się wypadek samochodowy, w którym zginęli rodzice Ginger. Dziewczyna była zmuszona przeprowadzić się do swojej babci w Leeds.
- Fajnie - Niall przytaknął i napił się soku pomarańczowego. - Dlaczego się tu przeniosłaś?
Mogłam spodziewać się tego pytania.
- Ponieważ Ginger tu mieszka - zaśmiałam się. - Oraz dlatego, że moi rodzice wybudowali tutaj kolejny budynek swojej firmy - chłopak energicznie pokiwał głową. - A ty dlaczego?
- Moi rodzice są rozwiedzeni. Mam dobry kontakt z nimi obojga, ale razem z mamą chciałem iść naprzód, cieszyć się życiem i poznawać świat - chłopak śmiesznie gestykulował. Przytaknęłam oraz sięgnęłam po mojego shake'a waniliowego. Niall był naprawdę ciekawą, zabawną i miłą osobą. Polubiłam go.
- Zaczyna się ściemniać - zauważyłam.
- Masz rację. Odwieść Cię do domu? - chłopak spytał.
- Oh, nie, nie - zaprzeczyłam. - Przejdę się. Przynajmniej się dotlenię - zapewniałam go. Z tego co wiem, to ja i Niall mieszkaliśmy w zupełnie innych kierunkach, więc nie chciałam mu sprawiać kłopotu. Poza tym ruch naprawdę dobrze mi zrobi.
- Na pewno?
- Na pewno - uśmiechnęłam się. Kilka minut później chłopak pożegnał się ze mną i wyszedł.
Ubrałam swój płaszcz, zabrałam torbę i opuściłam lokal jak najszybciej się dało.
***
Droga nie należała do najlepszych. Wiatr był dosyć silny, a w dodatku musiałam iść jakimiś ścieżkami. Szłam przez park, kiedy w oddali zobaczyłam trzy osoby, śmiejące się i rozmawiające. Było ciemno, nie widziałam ich dokładnie. Po głosach mogłam oszacować, iż byli to chłopcy. Coraz bardziej się do nich zbliżałam. Wytężyłam wzrok i zauważyłam, że palą. Starałam się być niezauważona.
- Hej, mała! - usłyszałam łagodny, wręcz anielski głos. Mogłabym przysiąc, że należał on do kobiety, ale postura osoby wyraźnie zdradzała płeć męską. Wzdrygnęłam się. Byłam w cholernej lokalizacji, ponieważ znajdowałam się naprzeciwko nich. Odwróciłam się i teraz mogłam zauważyć, że byli to chłopacy z mojej szkoły. Kurwa, mam cholernego pecha. Uniosłam brwi i starałam się zignorować komentarz nieznajomego. Gdy chciałam ruszyć dalej, ktoś szarpnął mnie do tyłu.
~ Perspektywa Harry'ego ~
Staliśmy przy jednej z ławek w naszym ulubionym miejscu w parku. Louis i Zayn rozmawiali o jakiejś imprezie popalając zioło. Ja tylko stałem i słuchałem, ponieważ na takowej byłem nieobecny.
- Stary, żałuj, że Cię nie było. Amber się o ciebie pytała - zwrócił się do mnie mulat.
- No właśnie! Nie tylko ona! - zaśmiał sie Louis. - Sam wiesz, że dla ciebie każda rozkłada nogi.
- Nie mogłem - zacisnąłem szczękę.
- Harry, Sean cię wykorzystuje - zauważył niebieskooki.
- Jakbym kurwa nie wiedział - zaśmiałem się ironicznie. Sean był naszym "szefem". Gdy byliśmy młodzi i głupi, daliśmy wciągnąć się w narkotyki. Nie mieliśmy na nie pieniędzy, więc podjęliśmy się pracy u Sean'a. Ja, Louis i Zayn mamy za zadanie... Dawać nauczkę dłużnikom. Tak, to najbardziej łagodne określenie.
- Ej, patrz, jakaś laska idzie. Nie ruchałem nic dzisiaj - Lou westchnął, na co ja i Zayn się zaśmialiśmy. - Hej, mała! - brunet zaczął działać. Dziewczyna odwróciła się, starała się zignorować jego słowa i ruszyć dalej, natomiast Tomlinson szarpnął ją do siebie. Przyjrzałem się jej. To była chyba ta suka, która na mnie wpadła w szkole. Nie chciała mi powiedzieć, jak się nazywa.
- Nas się nie ignoruje - warknął do jej ucha.
- Puszczaj mnie idioto - syknęła. Spojrzałem w jej oczy. Przez chwilę wymieniliśmy się spojrzeniami. Chyba mnie rozpoznała. To dobrze.
- Nie ładnie tak - Louis pokręcił głową. - Albo idziesz ze mną i się zabawimy, albo to nie skończy się dobrze.
- Mówiąc zabawimy, co masz na myśli? Berka? - brunetka wyrywała się.
- Żartownisia - Lou oraz Zayn zaśmiali się. - Wiesz, co miałem na myśli.
- Nigdzie nie pójdę. Puszczaj mnie zboczeńcu - krzyknęła. To, co teraz chłopacy robili nie miało najmniejszego sensu. Po co szarpali się z jakąś kompletnie niedojrzałą ździrą? Za kilka tygodni sama przyjdzie i będzie się prosić o zrobienie jej dobrze. Sophie, o ile dobrze zapamiętałem imię tej małej dziwki, kopnęła Louis'a w krocze. Brunet syknął z bólu i wymierzył dziewczynie mocnego policzka. Zauważyłem, jak z jej oczu lecą łzy.
- Pożałujesz tego szmato - tym razem Zayn zainterweniował. Nie chciałem, żeby chłopacy mieli kłopoty, więc postanowiłem coś zaradzić.
- Puśćcie ją, nie jest tego warta - splunąłem.
- Styles, czy ty widziałeś co zrobiła?! Ta kurwa powinna być zgwałcona! - Louis wrzasnął.
- Nie marnuj na nią nerwów! - chwyciłem go za nadgarstek, aby puścił brunetkę. Przekonałem go.
- Spierdalaj - Zayn warknął na nią. Dziewczyna mocno szlochała. I dobrze. Patrzyliśmy jak odbiegała od nas.
- Masz skręta, wyluzujesz się - zaproponowałem przyjacielowi. Przyjął i zapalił.
- Harry - zaczął Tomlinson. - Co to miało znaczyć? Przecież ta ździra zasługiwała na najgorsze - odparł.
- Wiem, ale po co - odparłem. Sam nie wiedziałem, czemu powstrzymałem Louis'a.
- Myślę, że będą z nią problemy. Widziałem ją dzisiaj w szkole - dodał mulat.
- Wieczna dziewica, kurwa - Lou splunął. Nadal nie ochłonął. Z tego co pamiętam, to żadna jeszcze nie dowaliła mu kopniaka w krocze. Odważna.
- Może nie jest dziewicą, nie wiadomo - powiedział Malik.
- Jest. To widać. I tak ją przelecę. Przerucham ją tak, że będzie krzyczeć z bólu. Należy się tej szmacie.
Nie wiem dlaczego, ale skrzywiłem się na słowa Louis'a. Jakaś część mnie chciała, żebym to ja ją przeleciał, nie Lou. Ona zdecydowanie będzie wyzwaniem.
_________________________________
DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM <3
_________________________________
DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM <3
Wyrażajcie swoje opinie :)
No, to już się coś dzieje! Co sądzicie o zaistniałej sytuacji?
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Cudo *.* Bardzo fajne :) Czekam na kolejne bo mnie to ciekawi !!!
OdpowiedzUsuńIdeał, z niecierpliwością czekam na następny! @swag_bullshit
OdpowiedzUsuńCuudowny !!! Wow Louis dostał w jaja :) hahahahahaha !!! Czekam nn ;*
OdpowiedzUsuńXoxo @JustynaJanik3
Omg. Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuń/@rozowaatomowka
Cudowny <3 Będę z niecierpliwością czekać na następny :) Mam nadzieję, ze będzie tak samo wspaniały jak ten ♥
OdpowiedzUsuń/gloomysky1117 :)
UsuńNo, no, no, akcja się rozkręca :D nie mogę się doczekać kolejnego xoxo
OdpowiedzUsuń/@layastory
Kobieto! Ubóstwiam Twojego bloga, serio. Hm.. trzeba śledzić, co piszesz,bo robisz to bardzo fajnie. Pozdrawiam! Z niecerpliwością czekam na kolejny rodział.
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny rozdział. Akcja idealnie przebiegła, ale wydaje mnie się, że chłopcy są dla Sophie trochę za surowi. Ale to tylko moje sugestie :) Normalnie wszystko jest boskie <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego bloga i czekam na kolejny ;*
Podoba mi się, że jestm tak ostro! Proszę cię, żeby Harry od razu nie zrobił się potulnym barankiem i pokazał swoją ciemną stonę ^^ Ubóstwiam Lou i Zayna, chciałabym spotkać się z takimi w realu! ;) No i ciekawi mnie kiedy i w jakiej odsłonie pojawi się Liam. / @little_laadyy
OdpowiedzUsuńWrr..Lou :* XDD kooocham, dawaj TRZECI
OdpowiedzUsuń@gossamer_ola
boże kocham to bswejnbsaediuvswdv <33
OdpowiedzUsuńinformuj mnie proszę! @biebsuuv
Świetne !!! <3
OdpowiedzUsuńGenialne, masz talent :*
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga nawet jeśli to dopiero 2 rozdział! <3 hahshsksjshsaaanbhxs tak to najlepsze słowo na określenie tego ff :) Pisz dalej! Czekam nn
OdpowiedzUsuńo bosh odważna dziewczyna z tej Shopie a Lou i Zayn jacy źli Harry teżżżżżżż
OdpowiedzUsuń