~ Perspektywa Harry'ego ~
Pierdolony Tomlinson.
Minęły dwa dni, odkąd po szkole rozpowszechniła się plotka o mnie i Sophie. Cóż, szkoda, że to tylko i wyłącznie plotka.
Wracając do Louis'a - nie wiem jakim cudem powstrzymałem się przed uderzeniem go, kiedy bezczelnie powiedział mi, że teraz będzie jego kolej. Jego kolej. Właściwie, nie mam do czego się czepiać, ale jeśli zaciągnie ją do łóżka... Wyda się, że nie spałem z nią. Tego jednak wolałbym uniknąć. Nienawidzę przegrywać.
Właśnie wracałem ze szkoły. Pieprzona klasa maturalna. Nie miałem samych jedynek, były nawet przedmioty, z których byłem dobry, ale podpadałem na zachowaniu. Jak mi przykro. Sarkazm, oczywiście. Na dworze panowała mała wichura w towarzystwie delikatnego deszczu. Zaciekawiło mnie, że ktoś w taką beznadziejną pogodę idzie chodnikiem.
Dobra, to nie był ktoś. To była Sophie.To logiczne, że gdyby był to ktoś inny, nie zwróciłbym na niego najmniejszej uwagi.
Zwolniłem przy krawężniku i otworzyłem okno, aby zawołać dziewczynę.
- Nie, nie potrzebuję podwózki. Deszcz dobrze mi zrobi, panie Styles - odparła nie spoglądając w moją stronę. Doskonale wiedziała, że to ja. Podobało mi się to. Podobał mi się również sposób, w jaki mnie nazwała. Pan Styles. Przypomnę to jej kiedyś.
- Skoro tak sądzisz - wzruszyłem ramionami. Zorientowałem się, że stoję w dosyć głębokiej kałuży, więc wcisnąłem pedał gazu oraz hamulec, przez co Sophie została bezlitośnie oblana brudną, wręcz brązową, deszczówką z kałuży. Stała z buzią szeroko otwartą, zamkniętymi oczami i rozłożonymi rękami. Błoto spływało po jej granatowym, zapewne bardzo drogim płaszczu, aż do jej niskich, szarych butów emu, które i tak już były przemoknięte, zapewne od wcześniej przebytej drogi.
Byłem w stu procentach gotowy na wysłuchiwanie jej wyzwisk, krzyków i jęków skierowanych w moją stronę przez to, co zrobiłem. Ale... Żadna z tych czynności nie nastąpiła. Zamiast tego, brunetka zaśmiała się ironicznie i podeszła do mojego czarnego Range Rover'a otwierając drzwi ze strony pasażera.
- Wiesz co, jednak skorzystam - wyszczerzyła się ładując do mojego czystego auta.
- O nie! Jesteś cała brudna - skrzywiłem się na jej widok.
Westchnęła głośno z irytacją.
- Posłuchaj mnie, Styles - zacisnęła szczękę i spojrzała na mnie.
- Słucham Beneth - postanowiłem ją trochę powkurzać.
- Nie przerywaj mi, gdy mówię - ucięła twardo. - Nie wiem co ty kombinujesz, ale lepiej przestań. Jeśli mi coś zrobisz, przysięgam, że nie wyjdziesz do końca życia z więzienia - posłała mi ostre, przepełnione nienawiścią spojrzenie. Hmm, robiło się ciekawie. - Nawet nie mogę sobie wyobrazić, jak taki człowiek jak ty może istnieć! - wyrzuciła mi. Wowow, o co jej chodziło w tej konwersacji?
- Nie musisz sobie wyobrażać, wystarczy, że spojrzysz - uśmiechnąłem się zalotnie.
- Tak, widzę siedzącego obok mnie wielkiego, parszywego dupka, który nic innego nie robi, tylko pali, ćpa, pije, rucha i chuj wie co jeszcze! Harry, sama siebie podziwiam, że wytrzymuję siedzieć z tobą w jednym samo-
Nie pozwoliłem jej dokończyć.
- Taka suka jak nie będzie mnie obrażać! - uniosłem się. - Nie znasz mnie! I wiesz co? Nie poznasz. Nigdy. Mówisz, co ja kombinuję? Otóż chcę cię tylko przelecieć i obiecuję, że to zrobię! A może chcesz wiedzieć, co ja o tobie myślę? - była przerażona. Sam nie spodziewałem się, że tak na nią naskoczę. Ale należało się dziwce. - Nawet nie mogę sobie wyobrazić, - zacząłem specjalnie od jej własnych słów. - Jak można być tak ździrowatą szmatą! I mogę Ci zagwarantować, że jeśli sama nie zmienisz swojego zachowania, ja się tym zajmę - złapałem jej nadgarstek tak mocno, aby mieć pewność, że zostawię po sobie siniaka. - Myślisz, że nie biję dziewczyn? - zaśmiałem się szyderczo.
- Nie boję się - wyszeptała twardo wpatrując się zapłakanymi oczami w moje. Była odważna, trzeba to przyznać, ale nawet nie wiedziała, jak głupio postępuje swoją postawą.
- Błąd - szarpnąłem ją puszczając jej nadgarstek. Sapnęła i złapała się za obrzęk.
- W takim razie bij - pokręciła głową i machnęła dłońmi. Co ona powiedziała?
Czy ona chce, żebym ją uderzył?
Nie, nie, nie... Jeśli tego nie zrobię, będzie to oznaczać, że rzucam słowa na wiatr i nie jestem groźny. Ale jej nie uderzę! Tak, pobiłem Hannę Clarines i jeszcze kilka innych dziewczyn razem z Louis'em i Malik'iem, ale nie mógłbym uderzyć Sophie.
Zaraz. Właściwie, dlaczego nie mógłbym jej uderzyć? Czemu coś mnie powstrzymuje? Sama się o to prosi. Osobiście. Że jest dziewczyną? Przecież dziewczyny traktuję jeszcze gorzej.
Przez chwilę pomyślałem, że mógłbym być nawet oczarowany Sophie Beneth, ale od razu odrzuciłem te myśli na później. Później, czyli zapewne nigdy.
- Tak myślałam. Nie jesteś taki groźny - wyśmiała mnie. Moje zrezygnowanie podniosło ją na duchu i otrząsnęło po wcześniejszym wybuchu mojego wykonania. - Może się umówimy? Nie wchodź mi w drogę. Ja nie będę wchodzić tobie - założyła ręce na piersi. No proszę, jakie warunki stawia.
- Co jeśli nie chcę? - cofnij to pojebańcu. Sam nie wierzę, że to powiedziałem. - Nie dam ci spokoju, z jakiego powodu? - szybko się poprawiłem.
- Przynajmniej z takiego, że ani ty, ani ja nie chcemy się poznać? - powiedziała ze złością. Jej złocistobrązowe włosy połyskiwały w rzucanych na nie promieniach słońca. Właśnie, już robiła się lepsza pogoda. Zorientowałem się, że nadal stoimy na krawężniku, co oznaczało, że jakikolwiek środek transportu musiał nas wyminąć.
- Nie skarbie - złapałem ją za podbródek. - To ty mnie nie poznasz, ja ciebie tak.
I właśnie stało się coś, czego nie spodziewałbym się po niej w tamtej chwili. Spoliczkowała mnie i wybiegła z samochodu.
Biegłam ile sił w nogach. Bałam się, że po moim dość odważnym czynie chłopak wpadnie w furię i tym razem na serio mnie uderzy. Kiedy zauważyłam zakręt zwolniłam. Drżącymi rękami wyciągnęłam telefon i... Chciałam zadzwonić do Ginger, ale ona nadal była w szkole. Miała dodatkowe zajęcia artystyczne. Bardzo chciałam się komuś wygadać, aby mi ulżyło, ale oprócz niej... Nie miałam nikogo. I właśnie to w tym wszystkim było przytłaczające. Moje życie było okropne. Jest okropne. Kiedy jeszcze mieszkałam w Londynie, miałam sporą grupkę 'przyjaciół'. O ile przyjaciółmi można nazwać osoby, które po twojej przeprowadzce nie potrafią napisać nawet durnego 'jak tam' na równie durnym facebook'u. Nie ważne. Chodzi mi o to, że rodziców stale nie ma, a nawet kiedy są, nie interesują się mną w większej skali niż 'potrzebujesz czegoś?', 'jak w szkole?' albo 'jesteś głodna?'. Jestem samotna i nieszczęśliwa - super, prawda? W dodatku prześladowana przez zdrowo nienormalnego zboczeńca.
Z mojego osobistego użalania się nad sobą pośrodku chodnika obok czyjegoś domu, ocknął mnie wibrujący w mojej dłoni telefon.
Wiadmość od Niall'a?
Od: Niall
"Hej Soph, mam pilną sprawę. Dziś o 8 w pizzerii przy Ravensstreet, musisz przyjść."
Troszkę nie zrozumiałam intencji Niall'a, dlatego postanowiłam do niego zadzwonić. Po co koniecznie chciałby się spotykać wieczorem? W pizzerii? Miałam nadzieję, że nie chodziło o jakiś projekt na chemię czy coś w tym stylu, ponieważ na takie rzeczy kompletnie nie miała humoru.
- Niall? - spytałam gdy usłyszałam oddech po drugiej stronie słuchawki.
- Tak. Sophie, proszę cię, przyjdź. Mogę nawet po ciebie przyjechać! Nie uwierzysz co znalazłem - rozpędził się. Mówił dosyć cicho, dlatego musiałam zatkać moje lewe ucho.
- Ok, przyjedź po mnie o ósmej. Wiesz gdzie mieszkam?
- Tak.
- To do zobaczenia - uśmiechnęłam się i rozłączyłam. Niall był jakiś dziwny. Nawet bardzo.
Kiedy dotarłam do domu, postanowiłam wziąć prysznic, oczyścić moje ubrania od paskudnego błota i położyć się spać przed przyjazdem Niall'a.
____________________________________________
KTO MI ZROBI SZABLON?!?!
KOCHANI, CO SĄDZICIE O TYM ROZDZIALE? WEDŁUG MNIE JEST ON NAJLEPSZY Z DOTYCHCZAS NAPISANYCH ;)
Minęły dwa dni, odkąd po szkole rozpowszechniła się plotka o mnie i Sophie. Cóż, szkoda, że to tylko i wyłącznie plotka.
Wracając do Louis'a - nie wiem jakim cudem powstrzymałem się przed uderzeniem go, kiedy bezczelnie powiedział mi, że teraz będzie jego kolej. Jego kolej. Właściwie, nie mam do czego się czepiać, ale jeśli zaciągnie ją do łóżka... Wyda się, że nie spałem z nią. Tego jednak wolałbym uniknąć. Nienawidzę przegrywać.
Właśnie wracałem ze szkoły. Pieprzona klasa maturalna. Nie miałem samych jedynek, były nawet przedmioty, z których byłem dobry, ale podpadałem na zachowaniu. Jak mi przykro. Sarkazm, oczywiście. Na dworze panowała mała wichura w towarzystwie delikatnego deszczu. Zaciekawiło mnie, że ktoś w taką beznadziejną pogodę idzie chodnikiem.
Dobra, to nie był ktoś. To była Sophie.To logiczne, że gdyby był to ktoś inny, nie zwróciłbym na niego najmniejszej uwagi.
Zwolniłem przy krawężniku i otworzyłem okno, aby zawołać dziewczynę.
- Nie, nie potrzebuję podwózki. Deszcz dobrze mi zrobi, panie Styles - odparła nie spoglądając w moją stronę. Doskonale wiedziała, że to ja. Podobało mi się to. Podobał mi się również sposób, w jaki mnie nazwała. Pan Styles. Przypomnę to jej kiedyś.
- Skoro tak sądzisz - wzruszyłem ramionami. Zorientowałem się, że stoję w dosyć głębokiej kałuży, więc wcisnąłem pedał gazu oraz hamulec, przez co Sophie została bezlitośnie oblana brudną, wręcz brązową, deszczówką z kałuży. Stała z buzią szeroko otwartą, zamkniętymi oczami i rozłożonymi rękami. Błoto spływało po jej granatowym, zapewne bardzo drogim płaszczu, aż do jej niskich, szarych butów emu, które i tak już były przemoknięte, zapewne od wcześniej przebytej drogi.
Byłem w stu procentach gotowy na wysłuchiwanie jej wyzwisk, krzyków i jęków skierowanych w moją stronę przez to, co zrobiłem. Ale... Żadna z tych czynności nie nastąpiła. Zamiast tego, brunetka zaśmiała się ironicznie i podeszła do mojego czarnego Range Rover'a otwierając drzwi ze strony pasażera.
- Wiesz co, jednak skorzystam - wyszczerzyła się ładując do mojego czystego auta.
- O nie! Jesteś cała brudna - skrzywiłem się na jej widok.
Westchnęła głośno z irytacją.
- Posłuchaj mnie, Styles - zacisnęła szczękę i spojrzała na mnie.
- Słucham Beneth - postanowiłem ją trochę powkurzać.
- Nie przerywaj mi, gdy mówię - ucięła twardo. - Nie wiem co ty kombinujesz, ale lepiej przestań. Jeśli mi coś zrobisz, przysięgam, że nie wyjdziesz do końca życia z więzienia - posłała mi ostre, przepełnione nienawiścią spojrzenie. Hmm, robiło się ciekawie. - Nawet nie mogę sobie wyobrazić, jak taki człowiek jak ty może istnieć! - wyrzuciła mi. Wowow, o co jej chodziło w tej konwersacji?
- Nie musisz sobie wyobrażać, wystarczy, że spojrzysz - uśmiechnąłem się zalotnie.
- Tak, widzę siedzącego obok mnie wielkiego, parszywego dupka, który nic innego nie robi, tylko pali, ćpa, pije, rucha i chuj wie co jeszcze! Harry, sama siebie podziwiam, że wytrzymuję siedzieć z tobą w jednym samo-
Nie pozwoliłem jej dokończyć.
- Taka suka jak nie będzie mnie obrażać! - uniosłem się. - Nie znasz mnie! I wiesz co? Nie poznasz. Nigdy. Mówisz, co ja kombinuję? Otóż chcę cię tylko przelecieć i obiecuję, że to zrobię! A może chcesz wiedzieć, co ja o tobie myślę? - była przerażona. Sam nie spodziewałem się, że tak na nią naskoczę. Ale należało się dziwce. - Nawet nie mogę sobie wyobrazić, - zacząłem specjalnie od jej własnych słów. - Jak można być tak ździrowatą szmatą! I mogę Ci zagwarantować, że jeśli sama nie zmienisz swojego zachowania, ja się tym zajmę - złapałem jej nadgarstek tak mocno, aby mieć pewność, że zostawię po sobie siniaka. - Myślisz, że nie biję dziewczyn? - zaśmiałem się szyderczo.
- Nie boję się - wyszeptała twardo wpatrując się zapłakanymi oczami w moje. Była odważna, trzeba to przyznać, ale nawet nie wiedziała, jak głupio postępuje swoją postawą.
- Błąd - szarpnąłem ją puszczając jej nadgarstek. Sapnęła i złapała się za obrzęk.
- W takim razie bij - pokręciła głową i machnęła dłońmi. Co ona powiedziała?
Czy ona chce, żebym ją uderzył?
Nie, nie, nie... Jeśli tego nie zrobię, będzie to oznaczać, że rzucam słowa na wiatr i nie jestem groźny. Ale jej nie uderzę! Tak, pobiłem Hannę Clarines i jeszcze kilka innych dziewczyn razem z Louis'em i Malik'iem, ale nie mógłbym uderzyć Sophie.
Zaraz. Właściwie, dlaczego nie mógłbym jej uderzyć? Czemu coś mnie powstrzymuje? Sama się o to prosi. Osobiście. Że jest dziewczyną? Przecież dziewczyny traktuję jeszcze gorzej.
Przez chwilę pomyślałem, że mógłbym być nawet oczarowany Sophie Beneth, ale od razu odrzuciłem te myśli na później. Później, czyli zapewne nigdy.
- Tak myślałam. Nie jesteś taki groźny - wyśmiała mnie. Moje zrezygnowanie podniosło ją na duchu i otrząsnęło po wcześniejszym wybuchu mojego wykonania. - Może się umówimy? Nie wchodź mi w drogę. Ja nie będę wchodzić tobie - założyła ręce na piersi. No proszę, jakie warunki stawia.
- Co jeśli nie chcę? - cofnij to pojebańcu. Sam nie wierzę, że to powiedziałem. - Nie dam ci spokoju, z jakiego powodu? - szybko się poprawiłem.
- Przynajmniej z takiego, że ani ty, ani ja nie chcemy się poznać? - powiedziała ze złością. Jej złocistobrązowe włosy połyskiwały w rzucanych na nie promieniach słońca. Właśnie, już robiła się lepsza pogoda. Zorientowałem się, że nadal stoimy na krawężniku, co oznaczało, że jakikolwiek środek transportu musiał nas wyminąć.
- Nie skarbie - złapałem ją za podbródek. - To ty mnie nie poznasz, ja ciebie tak.
I właśnie stało się coś, czego nie spodziewałbym się po niej w tamtej chwili. Spoliczkowała mnie i wybiegła z samochodu.
~ Perspektywa Sophie ~
Biegłam ile sił w nogach. Bałam się, że po moim dość odważnym czynie chłopak wpadnie w furię i tym razem na serio mnie uderzy. Kiedy zauważyłam zakręt zwolniłam. Drżącymi rękami wyciągnęłam telefon i... Chciałam zadzwonić do Ginger, ale ona nadal była w szkole. Miała dodatkowe zajęcia artystyczne. Bardzo chciałam się komuś wygadać, aby mi ulżyło, ale oprócz niej... Nie miałam nikogo. I właśnie to w tym wszystkim było przytłaczające. Moje życie było okropne. Jest okropne. Kiedy jeszcze mieszkałam w Londynie, miałam sporą grupkę 'przyjaciół'. O ile przyjaciółmi można nazwać osoby, które po twojej przeprowadzce nie potrafią napisać nawet durnego 'jak tam' na równie durnym facebook'u. Nie ważne. Chodzi mi o to, że rodziców stale nie ma, a nawet kiedy są, nie interesują się mną w większej skali niż 'potrzebujesz czegoś?', 'jak w szkole?' albo 'jesteś głodna?'. Jestem samotna i nieszczęśliwa - super, prawda? W dodatku prześladowana przez zdrowo nienormalnego zboczeńca.
Z mojego osobistego użalania się nad sobą pośrodku chodnika obok czyjegoś domu, ocknął mnie wibrujący w mojej dłoni telefon.
Wiadmość od Niall'a?
Od: Niall
"Hej Soph, mam pilną sprawę. Dziś o 8 w pizzerii przy Ravensstreet, musisz przyjść."
Troszkę nie zrozumiałam intencji Niall'a, dlatego postanowiłam do niego zadzwonić. Po co koniecznie chciałby się spotykać wieczorem? W pizzerii? Miałam nadzieję, że nie chodziło o jakiś projekt na chemię czy coś w tym stylu, ponieważ na takie rzeczy kompletnie nie miała humoru.
- Niall? - spytałam gdy usłyszałam oddech po drugiej stronie słuchawki.
- Tak. Sophie, proszę cię, przyjdź. Mogę nawet po ciebie przyjechać! Nie uwierzysz co znalazłem - rozpędził się. Mówił dosyć cicho, dlatego musiałam zatkać moje lewe ucho.
- Ok, przyjedź po mnie o ósmej. Wiesz gdzie mieszkam?
- Tak.
- To do zobaczenia - uśmiechnęłam się i rozłączyłam. Niall był jakiś dziwny. Nawet bardzo.
Kiedy dotarłam do domu, postanowiłam wziąć prysznic, oczyścić moje ubrania od paskudnego błota i położyć się spać przed przyjazdem Niall'a.
***
- Ślicznie wyglądasz - blondyn nerwowo kiwał się na krześle. Starał się patrzeć wszędzie, tylko nie w moje oczy. Spojrzałam szybko na mój strój - były to tylko czarne spodnie, czarne vansy i szary sweter które gdzieniegdzie miał wplecione srebrne nitki. Nic specjalnego, w dodatku, że moja twarz wyglądała jak skacowana. To przez stres, który wywierał na mnie Styles. Miałam jednak nadzieję, że po dzisiejszej rozmowie to będzie koniec jego zaczepek.
- Dziękuję - odpowiedziałam z grzeczności. - Mógłbyś mi w końcu powiedzieć, co tu robimy? - w odpowiedzi dostałam ciszę. - Słuchaj, strasznie mi przykro z powodu naszego ostatniego spotkania. Uwierz, nie wiedziałam, że on przyjdzie i się tak zachowa. Nic ci się nie stało, to najważniejsze, więc nie wiem dlaczego ciągle żywisz do mnie urazę - spuściłam wzrok. Jak Niall nie chciał nic mówić, co było do niego kompletnie nie podobne, to ja będę.
- Nie, nie chodzi o to - szybko pokręcił głową. - Gdy nie było mnie te kilka dni w szkole... - zaczął. - Nie wiem czy powinienem ci o tym mówić - spojrzał na mnie smutno.
- Tylko mi nie mów, że podczas, gdy my siedzieliśmy na lekcjach, ty straciłeś dziewictwo z ręką - zaśmiałam się dla rozluźnienia atmosfery. Niall także się zaśmiał.
- Nie! - szturchnął mnie. - A tak poza tym, czemu myślisz, że nadal jestem prawiczkiem? - uniósł lewą brew. Wyglądał zabawnie.
- Jesteś przesłodki - chwyciłam jego policzki w palce i rozciągnęłam na boki, tak, jak to robią wszystkie ciotki w filmach.
- Na pewno każdy facet chciałby to usłyszeć - westchnął. - Ale nie jesteśmy tu po to, aby rozmawiać o moim dziewictwie.
- Czyli jesteś prawiczkiem! - powiedziałam zaskoczona. Może trochę za głośno, ponieważ jakaś pani siedząca przed nami odwróciła się i zbeształa mnie wzrokiem.
Myślałam, że Niall już miał 'pierwszy raz'. W końcu jest chłopakiem, oni to chyba robią szybciej, prawda? W dodatku jest bardzo przystojny, zabawny, miły. Na pewno setki dziewczyn za nim szaleją.
- A co, ty już nie jesteś dziewicą? - odgryzł się. Jego policzki płonęły ze wstydu. - Przepraszam... - dodał szybko, zanim zdążyłam odpowiedzieć.
- Ok, koniec żartów. Co mi chciałeś powiedzieć?
- Kiedy siedziałem tak w domu, naoglądałem się trochę horrorów - fascynujące. Czy tylko to mi chciał powiedzieć? Spotkał się ze mną, żeby zrelacjonować mi jakiś film? Jednak kontynuował. - Potem naszła mnie jakaś ochota na poszperanie w internecie. Głównie szukałem haseł 'morderstwa w Leeds'.
- O boże, Niall. Czy z tobą na pewno jest wszystko ok? Też lubię horrory, ale bez przesady.
- Sophie, wysłuchaj mnie do końca - upomniał mnie. - Były tam tylko jakieś stare, ale trafiłem na świeższą sprawę - przyjęliśmy nową pozycję do rozmowy. Byliśmy nachyleni ku sobie, tak, aby nikt nas nie słyszał. Niall opowiadał mi to wszystko prawie szeptem. - Morderstwo Hanny Clarines, uczennicy naszej szkoły - przełknął ślinę. Nadal nie rozumiałam dlaczego mi o tym mówił. - Nie zgadniesz, kto jest jej zabójcą - spojrzał na mnie z troską w oczach. Bałam się tego, co miałam za chwilę usłyszeć.
____________________________________________
KTO MI ZROBI SZABLON?!?!
KOCHANI, CO SĄDZICIE O TYM ROZDZIALE? WEDŁUG MNIE JEST ON NAJLEPSZY Z DOTYCHCZAS NAPISANYCH ;)
MĘCZYŁAM SIĘ NAD NIM OD 23.00 AŻ DO TEJ PORY (CZYLI 03.59!)
Zdradzę Wam tylko, że Painful będzie pełne tajemnic.
Ułatwiając, to postać Hanny była wspomniana w pierwszym rozdziale przez Ginger: "[...]- Jesteś nowa, a one właśnie straciły Hannę...[...]"
NIE WIEM JAK WY, ALE JA SIĘ JARAM.
TERAZ MOŻECIE TWEET'OWAĆ Z HASHTAGIEM #PainfulFF
35 sensownych KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ
Ale mam jeszcze kilka pytań do was:
1. Co sądzicie o zachowaniu Harry'ego wobec Sophie oraz na odwrót?
2. Kogo podejrzewacie o zabójstwo Hanny?
Ale mam jeszcze kilka pytań do was:
1. Co sądzicie o zachowaniu Harry'ego wobec Sophie oraz na odwrót?
2. Kogo podejrzewacie o zabójstwo Hanny?
Zdecydowanie najlepszy rozdział ! Myśle ze zabójca nie jest Harry x
OdpowiedzUsuńAww jaki Niall jest słodki, taki idealny *.* już się nie mogę doczekać kolejnych wątków z Hazzą i Sophie ♥
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńaaww Niall *-* słodziak <3 to jest fkfjeofje .! czekam na nexta .! <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdzial :D fajnie by było gdyby Hazz trochę zlagodnial wobec Sophie
OdpowiedzUsuńGenialny *~* Masz rację, chyba najlepszy dotychczas rozdział <3 myślę że Louis jest zabójca, jest takim chujem, nawet większym niż Pan Styles hihi. Czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńCzyżby Harry z kolegami? ;>
OdpowiedzUsuńZ.A.J.E.B.I.S.T.Y. !!!!!!!!! <3
OdpowiedzUsuńKto jest zabójcą ? Myśle że Styles albo Tomlinson
Czekam na next'a ;)
najlepszy rozdział ! zdecydowanie <3 nie mogę się doczekać kolejnego <33
OdpowiedzUsuńŚwietny! Ostawiam ze to nie grupka Stylesa ;**
OdpowiedzUsuńObstawiam *
UsuńSuper rozdział ;)
OdpowiedzUsuńZa zabójstwo obstawiam rodziców Ginger (czy jakoś tak)
Wolę kiedy Harry jest milszy ;)
Może H zakocha się w S?
kocham to, bweifiuewrjgfwer chcę już nowy!
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz i dziękuję ci za to ff <3
Rozdział świetny .Teraz Harry jest jakiś niemiły .Myślę że to zrobiła grupka Stylesa chyba że to była Ginger albo jej rodzice.Napisz jak najszybciej :))
OdpowiedzUsuńRozdział genialny !!! Nie gadaj, że to Harry ją zabił !!!
OdpowiedzUsuńCzekam nn ;*
Xoxo @JustynaJanik3
aż sprawdziłam "morderstwa w /mojej miejscowości/" XD
OdpowiedzUsuńCiekawe kto ją zabił może Harry ciekawe :) rozdzmiał świetny Harry tylko niech milszy sie zrobi :*
OdpowiedzUsuńHeeej ♥ Na początku chciałam Cię przeprosić, że komentarz dodaję dopiero teraz, ale wczoraj zwyczajnie nie miałam siły i oczy mi się najzwyczajniej w świecie kleiły, a potem jak przyszłam ze szkoły to sama rozumiesz.. Nauka..nauka..nauka.. *przewraca oczami*.
OdpowiedzUsuńRozdział jest zdecydowanie najlepszym jaki napisałaś, choć Harry ostatnio jest bardziej wkurzający niż ja, kiedy mam okres *śmiech*, no ale to jest część osobowości jaką mu wykreowałaś. Po prostu w tych ostatnich rozdziałach jest bardziej niemiły dla Soph.. Smuteczeq
Rozśmieszyła mnie ta sytuacja na początku rozdziału, gdy Sophie wpakowała się brudna do jego samochodu hehs Sam był sobie winien xd W tym aucie padły bardzo mocne słowa, oczywiście: z czyich ust? Harrego. Przesadził i nie dziwię się że został spoliczkowany haha Dobrze mu tak...
A co do Nialla, to rzeczywiście jest przesłodki <3 Zastanawiam się nadal kto zamordował tą Hannę.. (od razu mi się wyobraźnia uruchomiła i mialam przed oczami Hankę Mostowiak która jak zapewne wiesz, umarła wjeżdżając w kartony)
Wiem, że tęskniłaś za moimi komentarzami (żartuję haha, pewnie nie tęskniłaś xd) ja e w każdym razie tęskniłam za tym fanfiction i dobrze, że wróciłaś.
Pozdrawiam i życzę duuużo weny <3
@Tverella ♥♥
najlepszy ! czekam na next'a<3
OdpowiedzUsuńNaprawdę tęskniłam za tym ff :c Więc naprawdę cieszę się, że wróciłaś z nowymi rozdziałami.
OdpowiedzUsuńRozdział jest naprawdę genialny i zgadzam się z Tobą - jest to chyba najlepszy z tych, które napisałaś do tej pory.
Boże, tak się jaram, że Nialler wrócił do opowiadania, że aż zaczęłam fangirlingować przed laptopem, jak napisał do Sophie <3 Jest taki słodki... Nie mogłam powstrzymać się od "awww" kiedy okazało się, że nadal jest prawiczkiem *,* Według mnie to niemożliwie urocze.
Zgadzam się we wszystkimi wcześniejszymi komentarzami, że Harry jest naprawdę chujowaty w ostatnim czasie i zachowuje się w stosunku do Soph gorzej niż zazwyczaj. Ale i tak kocham Harrie (Harry+Sophie = moja beznadziejna inwencja twórcza) i już teraz wiem, że będą NPE (NajlepszaParaEver). Wiem, mam ostatnio jakiś napad weny.
Co do tego morderstwa, to mam dziwne i niepokojące przeczucie, że to wcale nie był "Harry i jego banda" (tekst mojej babci - czyta Painful razem ze mną ^^). Nie wiem czy podejrzenia moich poprzedniczek, że to rodzice Ginger są słuszne, bo ja raczej bym na to nie stawiała. No ale cóż, czas pokaże, c'nie? <3
kiedy kolejny rozdział? c:
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ! Pliss daj następny ;)
OdpowiedzUsuńAwww cudowny! ! Nie trzymaj nas dłużej w niepewności. . ;*
OdpowiedzUsuńcudo, świetne, genialne ^_^ zapraszam do mnie trueloveitwhatineed.blogspot.com
OdpowiedzUsuńwspaniale piszesz ! aż trudno uzbierać w słowa hihihi peełno akcji, wszystko tak opisane aww oby tak dalej :* mam nadzieję,że kolejny rozdział pojawi się niebawem :))
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny Niall wielki powrót .Kocham te ff czekam nn ♡♡
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty zresztą jak zwykle .Czekam nn :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! Życzę weny :)
OdpowiedzUsuńŚwietne!! czy to Harry ?? Na 90 % tak !!! omg nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to nie Harry, a któryś z jego kolegów.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ♥ / Juliet.
Świetny rozdział .Oby to nie był Haryy
OdpowiedzUsuńCzekam :-*
O boże cudowny <3 Taki tajemniczy ten koniec :> Nie chciałabym aby był to Harry. Jestem w nadziei, że Styles będzie z Sophie a ona go odmieni :) Czekam z niecierpliwością na następny ;) @Gloomysky1117
OdpowiedzUsuńNiall słodki hahaha :)
OdpowiedzUsuńCudowne! naprawdę! nigdy nie potrafiłabym napisać czegoś tak świetnego! zazdroszczę talentu!
Mam nadzieję, że to nie Harry...
Czekam na dalszą część :)
pozdrawiam
http://elizatakesphotoss.blogspot.com/
Oby to nie był harry swietny blog skończyłam właśnie czytać <3 <3
OdpowiedzUsuńŚwietny blog ! Dodaj kolejny rozdział bo nie mogę się doczekać :-D huehue lubię groźnego Harry'ego <3
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny rozdział ??
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny rozdział ??
OdpowiedzUsuńKiedy pojawi sie nastepny rozdział? <33
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! Jestem ciekawa kto ją zabił.
OdpowiedzUsuńhttp://1dfansfiction.blogspot.com/ - wpadniesz do mnie ? :)
Nwm co myśleć o ich relacjach, a co do zabuóstwa Hanny jestem pewna że to HARRY
OdpowiedzUsuń